Walentynki – odrobina historii i garść pomysłów na niebanalne prezenty
Są już wszędzie. W sklepach, centrach handlowych, na bilbordach i w reklamach. Kwiaty, różowe misie i serduszka – oczywiście w ilościach hurtowych. Na kilka tygodni przed walentynkami cały świat zamienia się w krainę słodyczy i miłości, gdzie powietrze wypełnia słodki aromat romantyzmu, a jedynym zaprzątającym głowy śmiertelników problemem zdaje się być kupno idealnego prezentu dla ukochanego/ukochanej. Walentynki to bowiem czas niczym nieograniczonej adoracji obiektu zakochania i beztroskiego ulegania roztaczanej wszem i wobec miłosnej atmosferze. Nie dziwi zatem, że 14 lutego restauracje przeżywają prawdziwe oblężenie. W zatłoczonych knajpach i kawiarniach wpatrzone w siebie rozanielonym wzrokiem pary celebrują swoje święto podczas romantycznych kolacji, a kwiaciarnie przez cały dzień nie nadążają z produkcją finezyjnych bukietów, bukiecików i wiązanek. Biada wam, samotnicy – nie zdołacie uciec przed lawiną różu i słodyczy, która właśnie ruszyła z posad.
Bożek Amor i męczennik Walenty
Choć we współczesnych obchodach dnia zakochanych próżno byłoby doszukiwać się religijnych odniesień, patronem walentynek jest w istocie katolicki święty – rzymski kapłan i męczennik Walenty. Według legend, podczas pobytu w więzieniu, do którego został wtrącony za potajemne udzielanie ślubów, zakochał się on z wzajemnością w niewidomej córce strażnika. Ta zaś pod wpływem siły uczucia miała odzyskać wzrok. Pomimo katolickiego rodowodu, korzenie walentynek sięgają jednak średniowiecznych pogańskich tradycji. Południowa i zachodnia Europa właśnie wtedy zaczęła obchodzić dzień zakochanych, kultywując zwyczaje Cesarstwa Rzymskiego. Najpopularniejszą, otaczaną wówczas prawdziwym kultem, postacią był Kupidyn, zwany powszechnie Amorem, czyli mitologiczny bóg miłości. Cupido po łacinie oznacza, jak można się domyślać, pożądanie lub pragnienie, zaś sam dzień zakochanych początkowo obchodzony był jako dzień płodności. Sensualny wymiar święta podkreślał sposób przedstawiania miłosnego bożka – a był to nagi młody mężczyzna wyposażony w skrzydła oraz łuk, z którego strzelał ochoczo do śmiertelników. Ugodzony strzałą Amora nieszczęśnik niechybnie się zakochiwał, co, jak wiadomo, prócz słodyczy miłosnych uniesień, wiązało się też nierzadko z goryczą nieodwzajemnionych uczuć i złamanym sercem.
Święto miłości czy festyn konsumpcji
Współcześnie obchodzone na całym świecie walentynki bazują w dużej mierze na wzorcach zaczerpniętych z Ameryki, w której dzień zakochanych ma iście komercyjną postać. Podobnie jak w przypadku świąt Bożego Narodzenia, walentynkowym obchodom towarzyszy rozbuchana konsumpcja, a zakup odpowiedniego prezentu staje się sprawą wagi państwowej. Do wyboru mamy więc całe mnóstwo różowych maskotek i ozdób w kształcie serca, pocztówek z miłosnymi wyznaniami oraz mnogość mniej lub bardziej przydatnych przedmiotów z romantycznym napisem, rysunkiem, haftem, aplikacją (niepotrzebne skreślić). Prawdziwe oblężenie przeżywają wówczas, co oczywiste, salony z bielizną (zwłaszcza tą erotyczną); święto zakochanych sprowadza się wszak obecnie właśnie do celebracji miłości zmysłowej, tak chętnie eksponowanej w mediach i reklamie. Nie da się jednak ukryć, że walentynki zaczynają coraz bardziej przypominać festyn konsumpcji, którego nieodzownym elementem jest kupowanie prezentów. A im owe prezenty są droższe i bardziej wymyślne, tym lepiej.
Walentynki alternatywnie
Nie dziwi zatem, że tak wiele osób odstręcza otoczka walentynek, która kojarzy się z niebotycznymi tłumami w galeriach handlowych, kiczem i tandetną odsłoną romantyzmu. Jeśli przesłodzona atmosfera tego dnia nie mieści się w waszym poczuciu estetyki, a na sam widok kolejnego różowego misia lub serduszka z napisem „I love you” dostajecie mdłości, wieczór spędzony w towarzystwie ukochanej/ukochanego, Netflixa i butelki wina jawi się jako najwspanialsza forma celebrowania święta miłości. Mimo walentynkowstrętu i serduszkofobii nie trzeba jednak od razu 14 lutego zaszywać się w czterech ścianach. Oprócz sztampowych prezentów, jakimi rokrocznie ludzie obdarowują się w dniu zakochanych, istnieją alternatywne formy uczczenia go wraz z drugą połówką. Wspólny lot balonem nad miastem, pełen adrenaliny dzień w wesołym miasteczku (szalona przejażdżka diabelskim młynem to gwarancja silnych emocji – uwierzcie), czy sesja fotograficzna w najdziwniejszych przebraniach i scenerii, jakie przyjdą wam do głowy to świetny pomysł na oryginalny prezent i autentyczną zabawę, zamiast wymuszonego romantyzmu rodem z komedii romantycznych. Jeśli natomiast brakuje wam nie tyle inwencji, co środków za ufundowanie partnerowi wyjątkowego walentynkowego prezentu, nie zapominajcie o super szybkiej pożyczce, którą otrzymacie w ViaSMS. Żadnych dodatkowych formalności i poręczeń – wystarczy wypełnić krótki formularz na stronie internetowej, a już po chwili pieniądze zasilą wasze konto.
Nieważne, czy aby uczcić walentynki wybierzecie romantyczną kolację w blasku świec i przy dźwiękach harfy, czy wspólną sesję zdjęciową, na której będziecie się wygłupiać przed obiektywem przebrani za Apaczów albo parę brytyjskich arystokratów z końca XVII wieku. Jeśli okazujecie sobie czułość przez cały rok, forma spędzenia walentynek pozostaje zupełnie bez znaczenia.
Czekoladowe serduszko z lukrem czy posypką?
Autor: Maks Dudowski | |
Ekspert w dziedzinie finansów i bankowości. Maks jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Posiada 4 lata doświadczenia w dziedzinie finansów osobistych. Szczególnie interesuje się produktami kredytowymi oraz rynkiem pożyczek pozabankowych. |