Wyprawka szkolna last minute: Ile wydamy na przybory dla dziecka
Wakacje dobiegają końca, a wraz z nim zagraniczne wojaże i niczym niezakłócona beztroska. Niestety powrót do rzeczywistości oznacza zmierzenie się z przyziemnymi, a zarazem bardzo kosztownymi problemami, które czekają rodziców dzieci w wieku szkolnym. Rozwiązanie ich oznacza bowiem spore obciążenie dla portfela. I choć większość z nas zakup szkolnych przyborów ma już za sobą, na pewno znajdą się i tacy, którzy ze względu na dalekie podróże albo z drugiej strony brak czasu spowodowany nadmiarem pracy, zostawili kwestię skompletowania wyprawki na ostatnią chwilę. To im dedykujemy krótki przewodnik po wydatkach związanych z zakupami najpotrzebniejszych akcesoriów, bez których wrześniowy powrót do szkoły nie może się obyć.
Tornister z Angry Birds, piórnik z Minionkami
Zeszyty, kredki, flamastry, długopisy, piórniki, farby. I oczywiście książki, które z roku na rok stają się coraz droższe. Czasy, kiedy uczniowi wystarczyło wieczne pióro i brulion w szarej okładce dawno odeszły w zapomnienie. Dzisiaj im więcej, drożej i bardziej kolorowo – tym lepiej. Według statystyk sporządzonych przez Polską Agencję Prasową, na artykuły biurowe rodzice wydadzą w tym roku nawet kilkaset złotych. Zwłaszcza, że dzieciaki wybierają zazwyczaj akcesoria z ich ulubionymi bohaterami komiksów, bajek i filmów, które ze względu na modny nadruk bywają znacznie droższe. W tym sezonie furorę robią postaci z Gwiezdnych Wojen, Minionków i Angry birds, które są gwarantem wysokiej sprzedaży i… wysokiej ceny. Wszystko zależy oczywiście także od miejsca, w którym dokonujemy zakupów – w marketach ceny będą znacznie niższe niż w małych sklepikach i salonach firmowych. Nie dziwi zatem fakt, że rozpiętość cen jest tak ogromna: podczas gdy za piórnik z wyposażeniem w dyskoncie zapłacimy około 30 zł, w Empiku znaleźć można podobne za 50, 80 a nawet 130 zł. Nie wspominając o tornistrach ze znanym logo, które w niektórych sklepach osiągają zawrotne ceny kilkuset złotych. Nie pomaga również presja wśród rówieśników – dzieci za wszelką cenę chcą mieć to samo, co koledzy w klasie, by nie czuć się gorszymi. A rodzice zdają się w takim samym stopniu owej presji ulegać.
Nie tylko zeszyty i książki
Musimy pamiętać, że szkolna wyprawka, choć kojarzy się głównie z porządnym tornistrem oraz pokaźnym zestawem zeszytów i książek, w praktyce obejmuje znacznie więcej akcesoriów, jak choćby odpowiedni strój na w-f wraz ze sportowymi butami, które bynajmniej do tanich nie należą. W zależności od tego, czy zdecydujemy się na markowe ubrania i dodatki, ceny wahać się będą znów – od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych, zwłaszcza jeśli damy się namówić naszym pociechom na firmowe, a co za tym idzie kosztowne adidasy i dres od Pumy czy Nike. Sprawa komplikuje się wówczas, gdy dziecko uczęszcza dodatkowo na zajęcia baletu, lekkoatletyki czy pływania. Kostium i pointy dla początkujących baletnic czy profesjonalny strój kąpielowy i specjalistyczne okulary dla małym pływaków to niezbędne minimum, które narazi nas na kolejne koszty.
Jak za to zapłacić
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Barometr Provident, wrześniowy szkolny zawrót głowy będzie rodziców kosztował nieomal 600 zł, co i tak jest kwotą o 100 zł niższą wobec ubiegłorocznych wydatków. Należy dodać, iż mówimy tu o „pakiecie podstawowym”, a więc nie zawierającym sportowego stroju na zajęcia wychowania fizycznego czy innych dodatków w postaci choćby podręczników do nauki języków obcych, o ile dziecko na takie uczęszcza poza szkołą. Według tych samych badań większość z nas zapłaci za szkolną wyprawkę z bieżących dochodów, 32 proc. sięgnie po zaoszczędzone wcześniej pieniądze, zaś znikomy 1 proc. zdecyduje się na pożyczkę, by móc wyprawić dziecko do szkoły. Jeśli nie dysponujemy gotówką, pożyczka zdaje się być w tej sytuacji jedyną alternatywą. Dobrym pomysłem jest szybka chwilówka w VIA SMS. Co więcej, pieniądze otrzymamy już w 15 minut, a na spłatę mamy 30 lub 61 dni, dzięki czemu w przypadku braku odłożonych środków albo pojawienia się dodatkowych wydatków, które nie mogą czekać, takie rozwiązanie pozwoli nam natychmiast pozbyć się problemu. Wrzesień wszak za pasem, a potrzebne przybory dzieci muszą mieć już od pierwszych zajęć.
Sfinansowanie szkolnej wyprawki dla dziecka może poważnie nadwyrężyć domowy budżet. Szczególnie jeśli uczęszcza ono na dodatkowe zajęcia, które również generują poważne koszty. Oszołomieni mnogością super-ofert i wątpliwych promocji pamiętajmy, żeby do sprawy podejść na chłodno i najpierw sporządzić plan zakupów oraz dokładnie podliczyć wszystkie kwoty. Uchroni to nas przed niepotrzebnymi wydatkami i pozwoli zaoszczędzić choć odrobinę pieniędzy w tym gorącym okresie. Nie zapominajmy też, że modny w tym sezonie tornister z postacią z bajki w przyszłym roku będzie już całkowicie passé, więc kupowanie najdroższych akcesoriów nie ma wielkiego sensu. Zdrowy rozsądek jak zawsze jest najważniejszy.
Autor: Maks Dudowski | |
Ekspert w dziedzinie finansów i bankowości. Maks jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Posiada 4 lata doświadczenia w dziedzinie finansów osobistych. Szczególnie interesuje się produktami kredytowymi oraz rynkiem pożyczek pozabankowych. |